Usta mi drętwieją

Przygnieciona chmurą informacji próbuje się schronić w pustce. Uciec przed tym, z czym trudno się mierzyć. Wie, że ta prawda, może odsłonić najlepszą część jej duszy, schowaną za życiem, które prowadziła. Wie, że cierpienie, to teraz jedyne przyzwoite wyjście, ale potrzebuje, musi wybielić rzeczywistość.

Śmierdząca prawda dusi. Szkoda, że to nie próchnica. Nie da się wyborować, zatruć, zaplombować. Pod ciężarem groźby zbliżających się pytań, przywołuje obojętny ton. Mruży oczy, nie widać smutku. Mdłe Chanel N’5, nowy epilog. Jak w domu rodzinnym. Tam palono kadzidła i opowiadano bajki. Na koniec usta zdrętwiałe od układania słów, ukłonią się publiczności kochającej ładny fałsz.